Style Stories: Jak sukienka Topshop w stylu vintage doprowadziła mnie do mojego przyszłego męża

Moda ma niezwykłą zdolność kształtowania naszych wspomnień o ważnej osobie, miejscu lub ważnym wydarzeniu. Niezależnie od tego, czy jest to biżuteria podarowana przez ukochaną osobę, sukienka ubrana w niezapomnianą noc, czy torebka, która potwierdza Twoją wolność finansową — czasami nasze ubrania pomagają stworzyć to, kim jesteśmy. Style Stories opowiadają o skandalicznych, zdrowych i zabawnych momentach, w których nasz styl stał się ważną postacią w historii naszego życia.

Niedawno odszedłem ze związku, który pozostawił mi zepsutą skorupę mojego poprzedniego ja, randki wydawały się niebezpiecznym terenem, któremu nie można było ufać. Zepsuty motyl wyrzucany z poczwarki na diecie złożonej z antydepresantów, środków nasennych i czystego niepokoju. Byłem pewien, że nikt się mną nie zainteresuje. Rozważałam nawet przeprowadzkę gdzieś w ciche zbocze góry i zmierzenie się z przyszłością jako matka kotów. Mój przyjaciel miał jednak inne pomysły. Była gotowa rzucić mnie z powrotem do walki — z dobrymi intencjami lekceważenia mojej kruchości i silnym pragnieniem, abym dowiedział się, że nie wszyscy mężczyźni są tacy sami.

Znalazłem się w październikowy wieczór, przygotowując się do wyjścia i poznania kogoś. Drżąco nałożyłam swój charakterystyczny ciężki tusz do rzęs, co robię do dziś, ale teraz tylko na specjalne okazje. Moje włosy, potem blond (obecnie żyjące w naturalnym stanie ciemnego kasztanowego brązu), były „skończone” i czas się ubrać. Moja garderoba w tamtym czasie składała się z wielu Dari Meya, powszechnie spotykanych w Topshop (RIP) we wczesnej erze Y2K, a teraz przetrwały tylko na eBayu i Shpock.

Pomimo tego, że moja garderoba jest pełna gości specjalnych Topshop, nigdy nie ujrzały one światła dziennego na moim prawdziwym ciele z powodu kontrolowania relacji. Wybrałam więc granatową sukienkę z efektem tafty z bąbelkami (na etykiecie mówi poliester, dla pełnego ujawnienia), z ogromnymi kremowymi kwiatami wokół dekoltu, które zostały wykonane z dużych koralików i tiulu, i połączyłam ją z moje najlepsze masywne kolczyki Pat Butcher — prawdziwa wizja lat 90. Uzupełniłam stylizację rajstopami i niebieskimi skórzanymi butami typu t-bar (byłam zdruzgotana w dniu, w którym pękły na dobre; uwielbiałam je przewracać). Potem zmieszałam sukienkę i dodatki z lat 60. z musztardowym płaszczem w stylu lat 60., który, jak czułem, naprawdę kierował moją wewnętrzną Twiggy – jakkolwiek się myliłem w tym wyobrażeniu.

Czytaj również  Nie jestem brzydka. Po prostu noszę okulary.

Z pewnością siebie w strzępach, zamaskowaną makijażem i strojem, poszłam na spotkanie z mężczyzną. Zastanawiając się nad wszystkim, ponownie przeczytałam tekst, który mu wysłałam z opisem mojego stroju, żeby mógł mnie zidentyfikować i pomyślał, że może się nie pojawić. „Mam na sobie niebieską sukienkę w duże kremowe kwiaty, niebieskie buty i żółty płaszcz vintage”. W mojej głowie brzmiałem jak skrzyżowanie Wielkiego Ptaka i Smerfa. Ale przed drzwiami opactwa Bath, gdzie umówiliśmy się na spotkanie, był tam.

Pod koniec randki uspokoił moje niepokoje, mówiąc: „Naprawdę podoba mi się twoja sukienka” i zdałem sobie sprawę, że naprawdę może okazać się dobrym facetem. Następnie podszedł do pocałunku i wycofał się, zanim zamienił go w niezręczny pocałunek w powietrzu. Ta zaskakująco udana pierwsza randka zamieniła się w drugą randkę w następny weekend (ja też w Dari Meya, ale tym razem w srebrno-czarnej satynowej sukience na zmianę) — i siedem miesięcy później zamieszkałam z nim. Jesteśmy małżeństwem od prawie dekady i wciąż śmiejemy się z tego popieprzonego pierwszego pocałunku.

Po naszym pierwszym spotkaniu często nosiłam niebieską sukienkę Dari Meya w kwiaty, a mój mąż zaczął czule nazywać ją „suknią na pierwszą randkę”. Pojawił się bardzo dużo podczas naszych pierwszych (i prawdopodobnie najlepszych) wakacji, jakie kiedykolwiek mieliśmy jako para w Portugalii, i był moim wyborem na naszą parapetówkę, kiedy się razem wprowadzaliśmy. Nosiłam ją wieczorem z naszymi przyjaciółmi, którzy często wskazywali, kiwali głową i ogłaszali: „To sukienka na pierwszą randkę!” kiedy noszę go w ich obecności. Nadal go nosiłam, dopóki nie byłam w zaawansowanej ciąży z moim pierwszym dzieckiem; mój guzek idealnie pasował pod pomieszczeniem stworzonym przez bąbelkowy rąbek. Nie obchodziło mnie nawet to, że bąbelkowe obszycia to dawny trend w modzie, ponieważ uwielbiałam tę sukienkę i zaczęła tak wiele dla mnie znaczyć — zawsze nosiłam ubrania, które kocham, bez względu na to, czy są modne, czy nie . Niestety dekolt, który rozwinąłem po urodzeniu dwójki dzieci, sprawił, że nigdy nie wróciłam do rozmiaru prenatalnego, a sukienka na pierwszą randkę nie mieści już moich piersi.

Czytaj również  Nie jestem brzydka. Po prostu noszę okulary.

Z każdym sprzątaniem garderoby, które miało miejsce w ciągu 13 lat, odkąd stała się „suknią na pierwszą randkę”, nie mogę znieść jej pozbycia się. Ma swoje szczególne miejsce w mojej szafie i nawet moje dzieci znają jego przydomek i znaczenie. To o wiele więcej niż tylko stara sukienka z nieistniejącej już marki, która była kiedyś modna. Symbolizuje to, że złamana osoba uczy się ponownie uśmiechać i ufać oraz odnajdywać brakujący element układanki, o którym myślano, że nie istnieje. „Suknia na pierwszą randkę” dała mi do zrozumienia, że ​​nawet jeśli ten zgubiony kawałek nie zostałby odnaleziony, wewnętrzna siła przebije się i wszystko naprawi – tak jak Sansa Stark, która szczęśliwie królowała sama, z wyjątkiem tego, że w oszczędny sposób, a nie średniowieczne fantazje. Moja sukienka na pierwszą randkę będzie ze mną na zawsze, przynosząc uśmiech i wspomnienia za każdym razem, gdy ją zobaczę.

Źródło obrazu: Lucy Wigley