Mój nocny rytuał piękna uratował mi zdrowie psychiczne

Uroda zawsze była ważną częścią mojego życia. Od mojego pierwszego zestawu do makijażu The Body Shop w wieku 13 lat po karierę redaktorki działu urody, moja sypialnia zawsze przypominała skarbnicę produktów. Z biegiem lat nadal jestem zwolenniczką dobrych produktów do makijażu, jednak pielęgnacja skóry to miejsce, w którym naprawdę się spełniam. Podczas gdy większość ludzi spędza wieczór oglądając Netflix lub relaksując się przy kieliszku wina, moim pomysłem na udany wieczór jest poddanie się tylu zabiegom pielęgnacyjnym, ile moje ciało i twarz są w stanie znieść w ciągu jednego wieczoru. Jeśli istnieje jakiś gadżet kosmetyczny, istnieje duże prawdopodobieństwo, że go wypróbowałam – a stosowanie ponad ośmiu produktów naraz jest dla mnie normalne. Jestem oczywiście bardzo uprzywilejowana, że ta obsesja stała się moją karierą, jednak był okres, kiedy zrobiłam krok wstecz od mojej regularnej rutyny pielęgnacji skóry i nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo wpłynęło to na moje samopoczucie psychiczne, a zwłaszcza na mój sen.

Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak brak rutynowej pielęgnacji skóry wpłynął nie tylko na jakość mojej skóry, ale także na moje samopoczucie psychiczne i ogólną samoocenę.

Zostałam zwolniona z pracy w 2019 roku po urodzeniu drugiego dziecka i w tamtym czasie myślałam, że będzie to dla mnie pozytywny ruch, który pozwoli mi spędzać więcej czasu w domu z dziećmi i skupić się na życiu rodzinnym. Zbiegło się to jednak z bardzo burzliwymi okolicznościami osobistymi, co przy dwójce małych dzieci oznaczało, że mój czas był ograniczony i spędziłem wiele miesięcy czując się przygnębiony i przytłoczony. Jedną z pierwszych rzeczy, które musiałam zmienić, były moje wieczory poświęcone dbaniu o siebie i rozpieszczaniu się, a także wieczorna rutyna pielęgnacji skóry. Ledwo pamiętałam o jedzeniu i funkcjonowałam przy minimalnej ilości snu, więc pomysł siedzenia przez 20 minut z maseczką na twarzy wydawał się absurdalny. Nie wzięłam jednak pod uwagę tego, że brak rutynowej pielęgnacji nie tylko wpłynął na jakość mojej skóry, ale także na moje samopoczucie psychiczne i ogólną samoocenę.

Czytaj również  Happy to Be Gappy: Dlaczego zachowuję lukę w przednim zębie?

Uroda zawsze była ważną częścią mojego życia. Od mojego pierwszego zestawu do makijażu The Body Shop w wieku 13 lat po karierę redaktorki działu urody, moja sypialnia zawsze przypominała skarbnicę produktów. Z biegiem lat nadal jestem zwolenniczką dobrych produktów do makijażu, jednak pielęgnacja skóry to miejsce, w którym naprawdę się spełniam. Podczas gdy większość ludzi spędza wieczór oglądając Netflix lub relaksując się przy kieliszku wina, moim pomysłem na udany wieczór jest poddanie się tylu zabiegom pielęgnacyjnym, ile moje ciało i twarz są w stanie znieść w ciągu jednego wieczoru. Jeśli istnieje jakiś gadżet kosmetyczny, istnieje duże prawdopodobieństwo, że go wypróbowałam – a stosowanie ponad ośmiu produktów naraz jest dla mnie normalne. Jestem oczywiście bardzo uprzywilejowana, że ta obsesja stała się moją karierą, jednak był okres, kiedy zrobiłam krok wstecz od mojej regularnej rutyny pielęgnacji skóry i nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo wpłynęło to na moje samopoczucie psychiczne, a zwłaszcza na mój sen.

Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak brak rutynowej pielęgnacji skóry wpłynął nie tylko na jakość mojej skóry, ale także na moje samopoczucie psychiczne i ogólną samoocenę.

  • Zostałam zwolniona z pracy w 2019 roku po urodzeniu drugiego dziecka i w tamtym czasie myślałam, że będzie to dla mnie pozytywny ruch, który pozwoli mi spędzać więcej czasu w domu z dziećmi i skupić się na życiu rodzinnym. Zbiegło się to jednak z bardzo burzliwymi okolicznościami osobistymi, co przy dwójce małych dzieci oznaczało, że mój czas był ograniczony i spędziłem wiele miesięcy czując się przygnębiony i przytłoczony. Jedną z pierwszych rzeczy, które musiałam zmienić, były moje wieczory poświęcone dbaniu o siebie i rozpieszczaniu się, a także wieczorna rutyna pielęgnacji skóry. Ledwo pamiętałam o jedzeniu i funkcjonowałam przy minimalnej ilości snu, więc pomysł siedzenia przez 20 minut z maseczką na twarzy wydawał się absurdalny. Nie wzięłam jednak pod uwagę tego, że brak rutynowej pielęgnacji nie tylko wpłynął na jakość mojej skóry, ale także na moje samopoczucie psychiczne i ogólną samoocenę.
  • Te sesje rozpieszczania były formą eskapizmu, momentem na przerwanie przewijania lub oglądania bezmyślnej telewizji i zresetowanie się pod koniec dnia. Był to również czas na sprawdzenie, jak się czuję, jeśli miałem bardzo stresujący dzień, sięgałem po uspokajające produkty wypełnione aromaterapią, jeśli czułem się źle, nakładałem samoopalacz lub spędzałem godziny na układaniu włosów, aby dodać sobie pewności siebie. Może to zabrzmieć bardzo egocentrycznie, ale regularne poświęcanie czasu na dbanie o siebie pokazało mi na poziomie podświadomości, że zasługuję na opiekę. Moja wieczorna pielęgnacja skóry była również częścią dobrej rutyny przed snem, która pomogła mi się zrelaksować i zasygnalizowała mojemu mózgowi, że nadszedł czas na sen. Zanim się zorientowałam, nie chodziło tylko o rozpieszczające noce za oknem, czy krem na noc, ale o podstawowe rzeczy, takie jak mycie włosów, a nawet mycie zębów. Pomysł dbania o siebie w jakikolwiek sposób wydawał się zbyt duży.
Czytaj również  Happy to Be Gappy: Dlaczego zachowuję lukę w przednim zębie?

Ponieważ byłem na skraju depresji, wiedziałem, że muszę szukać profesjonalnej pomocy i rozpocząłem podróż z terapeutą. Podczas jednej z sesji pamiętam, jak szlochałam, gdy psycholog zasugerował, że muszę poświęcić trochę czasu na zadbanie o siebie. Byłam wściekła, przekonałam siebie, że aby być dobrą mamą, muszę stawiać potrzeby moich dzieci na pierwszym miejscu, a to oznaczało, że byłam najniższym priorytetem. Nawet myśl o kąpieli z bąbelkami wydawała się zbyt duża i niepotrzebna. Jej słowa dźwięczały mi w uszach przez całą drogę do domu, jakbym to, jak się czułam, było moją winą, że nie dbałam o siebie.

Diagnoza raka u Kate: Dlaczego kobiety zawsze muszą się pokazywać?

Zła higiena snu oznaczała, że spałam 15 godzin dziennie – oto jak to wyleczyłam
Uroda zawsze była ważną częścią mojego życia. Od mojego pierwszego zestawu do makijażu The Body Shop w wieku 13 lat po karierę redaktorki działu urody, moja sypialnia zawsze przypominała skarbnicę produktów. Z biegiem lat nadal jestem zwolenniczką dobrych produktów do makijażu, jednak pielęgnacja skóry to miejsce, w którym naprawdę się spełniam. Podczas gdy większość ludzi spędza wieczór oglądając Netflix lub relaksując się przy kieliszku wina, moim pomysłem na udany wieczór jest poddanie się tylu zabiegom pielęgnacyjnym, ile moje ciało i twarz są w stanie znieść w ciągu jednego wieczoru. Jeśli istnieje jakiś gadżet kosmetyczny, istnieje duże prawdopodobieństwo, że go wypróbowałam – a stosowanie ponad ośmiu produktów naraz jest dla mnie normalne. Jestem oczywiście bardzo uprzywilejowana, że ta obsesja stała się moją karierą, jednak był okres, kiedy zrobiłam krok wstecz od mojej regularnej rutyny pielęgnacji skóry i nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo wpłynęło to na moje samopoczucie psychiczne, a zwłaszcza na mój sen.

Czytaj również  Happy to Be Gappy: Dlaczego zachowuję lukę w przednim zębie?