Dlaczego „wołanie 'tego jedynego'” wciąż ma swój moment 20 lat później?

Katherine Woodward Thomas wie, jak to jest chcieć być długo i szczęśliwie. Pomimo tego, że jest licencjonowaną terapeutką małżeńską i rodzinną, przyznaje, że ona również zmagała się z randkami. Niedawno powiedziała fafaq, że doświadczyła „wzorca niedostępności”, rany, która według niej pochodziła z dzieciństwa, a później pojawiła się w związkach. Spotykała się z żonatymi mężczyznami, była zaangażowana w trójkąty miłosne i ogólnie znajdowała się w „niemożliwych sytuacjach miłosnych”. Tak było, dopóki nie zaczęła praktykować metod, które są obecnie stosowane w jej bestsellerowej książce „Calling in 'The One:’ 7 Weeks to Attract the Love of Your Life”.

Niezależnie od tego, czy widzieli Państwo tę książkę na liście najlepszych książek samopomocy, czy też ostatnio zyskała ona popularność na TikTok, „Calling in 'The One'” to prawdopodobnie znajomy tytuł. Od czasu jej oryginalnej publikacji w 2004 roku, siedmiotygodniowa metoda stała się sprawdzonym sposobem na przyciągnięcie idealnego partnera.

Teraz, gdy minęło dokładnie 20 lat, odkąd „Calling in 'The One'” trafiło na półki księgarskie, rozmawialiśmy z Thomas, aby dowiedzieć się więcej o książce i dlaczego jej metoda jest nadal aktualna dla czytelników.

4 etapy związku według ekspertów

fafaq: Co zainspirowało Panią do napisania książki „Calling in 'The One'”?
Katherine Woodward Thomas: Moja własna historia. Prawdę mówiąc, miałam ten wzorzec niedostępności, co oznaczało, że często spotykałam się z ludźmi, którzy byli w innych związkach. To bolesne, gdy żyjesz tą historią, zwłaszcza jeśli naprawdę chcesz wyjść za mąż [lub] naprawdę chcesz stworzyć rodzinę, tak jak ja. Tak więc trwało to przez długi, długi czas i w pewnym momencie moje serce prawie chciało się poddać i zrezygnować. [Pomyślałem] może jestem zbyt zniszczony, może jestem za stary w tym momencie, wszystkie dobre są już zajęte.

Ale potem dokonałem dwóch ważnych zmian. Po pierwsze, postawiłem sobie za cel miłość. Ale kiedy już ustawi się intencję natychmiastowej miłości, nie trzeba się już skupiać na szukaniu tej osoby. Skupiłem się na: „Kim muszę być, aby [miłość] mnie znalazła?” i „Jak muszę się rozwijać, aby ją mieć?”.

Drugą zmianą, jakiej dokonałem, była chęć bycia całkowicie odpowiedzialnym za każdy wzorzec [randkowy]. To naprawdę prosta zmiana, ale jest głęboka, ponieważ zaczynasz zadawać sobie bardziej wzmacniające pytania. Zamiast „Dlaczego ludzie mnie nie lubią?” i „Co jest ze mną nie tak?”. Zadałem sobie pytanie: „W jaki sposób odpycham ludzi?” i „Co mogę zrobić zamiast tego, aby ktoś był bardziej przyjazny, aby być blisko mnie?”.

Zacząłem stawiać jedną stopę przed drugą i zamanifestowałem niesamowity cud. W medytacjach wizji pytałem: „Jaki jest mój następny krok?” i „Jak mogę pokazać się w sposób, który będzie pozytywny dla mojej przyszłości?”. Wkrótce zaczęłam wyobrażać sobie mężczyznę, z którym spotykałam się sześć lat wcześniej; mężczyznę, którego uważałam za tego, który „uciekł”. Ostatecznie byłam zbyt nieśmiała, by do niego zadzwonić i po prostu odrzuciłam tę myśl. Ale kilka tygodni później poszłam na nabożeństwo i zauważyłam mężczyznę, o którym myślałam. Odwróciłam się i nie nawiązałam z nim kontaktu.

Ale dwa tygodnie później moja przyjaciółka powiedziała mi, że muszę zacząć umawiać się na randki przez Internet. To było mniej więcej na przełomie wieków, w 1999 roku, więc internet dopiero raczkował, a ten konkretny portal randkowy był nowy. Nikt nie miał swoich zdjęć i nie było żadnych cech identyfikujących ludzi na ich profilu. W końcu odpowiedziałam jednej osobie, a kiedy mi odpisał, odkryłam, że to ten sam mężczyzna. Dwa miesiące później zaręczyliśmy się, a w następnym roku pobraliśmy. Kiedy to się stało, pomyślałam: „O mój Boże, co ja właśnie zrobiłam?”, a następnie postanowiłam podzielić się tą metodą z innymi ludźmi, ponieważ zrozumiałam, jak bardzo cierpią.

PS: Wow, to niesamowita historia. Czy ma Pan jakąś ulubioną lekcję z „Calling in 'The One'”?
KWT: Większość z nas utknęła we wzorcach [randkowych], a to, co chcemy zrobić w „Calling in 'The One'”, to zidentyfikować wzorzec i bardzo specyficzne sposoby, w jakie się pokazujesz, które generują ten wzorzec. To, co odkryłem w „Calling in 'The One'” było rewolucyjne, to to, że kiedy zaczynasz czerpać z przyszłości to, kim jesteś i zaczynasz rozwijać się w kierunku tego marzenia i tej wersji siebie, zaczynasz inaczej pokazywać się ludziom. Natychmiast zmienia to kaliber osoby, która cię przyciąga, jakość twoich połączeń i to, co jest możliwe w twoich połączeniach.

Kiedy sam to zrobiłem, zacząłem od przyszłości i zadałem sobie pytanie: „Kim jest ta wersja mnie?”. To było [bycie] szczęśliwym i zakochanym, a jednocześnie pewnym siebie. Miałem więc przedświadomą wiedzę o tym, że zasługuję na miłość, co jest ważną lekcją w tej książce.

„Nie chodzi o znalezienie tego jedynego. Chodzi o stanie się tym jedynym; stanie się wersją siebie, która nie sabotuje już, nie znika ani nie działa z powodu starej traumy”.

PS: Jak Pana zdaniem randkowanie zmieniło się od czasu, gdy pierwotnie napisał Pan „Calling in 'The One'”?
KWT: Jest lepiej i gorzej. Kiedy sam pisałem „Calling in 'The One'”, było o wiele więcej niedostatku. Najważniejsze pytanie brzmiało: „Jak kogoś poznam?”. A teraz największym problemem dnia jest: „Jak wybrać spośród wielu osób, które spotykam?”.

Ale prawdę mówiąc, skuteczność „Calling in 'The One'” nie zmieniła się aż tak bardzo, ponieważ to, o czym mówimy, to nie ucieczka, by znaleźć tego jedynego. Chodzi o to, by stać się tym jedynym; stać się wersją siebie, która już nie sabotuje, nie znika ani nie działa z powodu starej traumy. To tak naprawdę podstawa do znalezienia odpowiedniej osoby dla siebie. Zadziałało to wtedy, aby przyciągnąć kogoś i z pewnością działa teraz.

Lekcje te zawsze będą miały zastosowanie, bez względu na to, jak zmienią się randki, bez względu na to, jak randki będą wyglądać w przyszłości – zawsze będą miały zastosowanie. Jeśli znasz swoją wartość, znasz siebie, jesteś świadomy siebie, jesteś odpowiedzialny za siebie, jesteś w stanie negocjować swoje potrzeby, masz zdolność, którą kultywujesz, aby kochać innego człowieka.

PS: Dlaczego uważa Pan, że „Calling in 'The One'” rezonuje z tak wieloma ludźmi 20 lat później?
KWT: To bardzo zintegrowana książka, która wyprzedza swoje czasy, a ludzie są na nią gotowi. Dwudziestokilkulatkowie są naprawdę gotowi na bardziej zintegrowaną, wyrafinowaną rozmowę, nie tylko po to, aby zrozumieć, dlaczego są tacy, jacy są, ale także w jaki sposób faktycznie generują w życiu.

PS: Poza przeczytaniem swojej książki, jakie rady ma Pan dla singli sfrustrowanych sceną randkową?
KWT: Myślę, że naprawdę ważne jest, aby wykonać wewnętrzną pracę i stać się magnetycznym dla miłości. Trzeba upewnić się, że jest się naprawdę zakotwiczonym w przyszłości, którą chce się mieć – żyje się i oddycha tą przyszłością. Jest Pani świadoma swojej wartości. Proszę skupić się na tym, zamiast na myślach typu: „Aplikacje randkowe nigdy nie zadziałają” lub „Miłość jest dla innych ludzi, a nie dla mnie” lub „Być może moim przeznaczeniem jest bycie samotnym”.

PS: Co było najbardziej satysfakcjonujące w pisaniu „Calling in 'The One'”?
KWT: Naprawdę chciałem uczynić świat szczęśliwszym miejscem. Nie potrafię nawet opisać przywileju bycia w środku tej podróży z tak wieloma ludźmi. Nawet jeśli nie spotkam kogoś [czytając książkę], to jest to prawie jak intymna rozmowa, którą mogę z nimi odbyć, a to po prostu stworzyło tyle szczęścia.

Jestem singielką i umawiam się na randki po trzydziestce – oto czego się nauczyłamŹródło zdjęcia: Getty / Vivien Killilea